Artysta, Nauczyciel, Kolejarz…
Irmina Madanowska-Smentek, Warszawa, 05.11. 2013 r.
Podczas szkolnej akademii uczniowie recytują wiersze. Chwila ciszy i nagle rozlega się delikatna muzyka. Z magnetofonu? Z płyty? Nie. Tak byłoby w zwykłej szkole, ale tu płynie melodia prawdziwego, ustawionego na scenie fortepianu, a gra najprawdziwszy artysta. Ta szkoła to Technikum Kolejowe, najstarsza szkoła techniczna w Polsce, a wykonawcą utworów jest pan profesor Eugeniusz Wodiczko, nauczyciel i wychowawca Wydziału Ruchu i Przewozów. Więcej…
Jubileusz „Kolejówki”
Maria Balicka, emerytowana nauczycielka Technikum Kolejowego, Kobyłka, 04.09. 2013 r.
W 140 rocznicę powstania warszawskiego Technikum Kolejowego przekazuję do zbiorów Izby Muzealnej rodziny Wodiczków w Wołominie kilka zdjęć Eugeniusza Wodiczki, nauczyciela tej szkoły. Zdjęcia wykonał Marek Moczulski, absolwent „Kolejówki” z 1970 r., 25 września 1998 r. Tego dnia świętowaliśmy jubileusz 125-lecia działalności szkoły.Dołączam również egzemplarz „nowych Sygnałów” nr 43 z 25 października 1998 r., w którym znajduje się krótki reportaż wzbogacony fotografiami z uroczystości jubileuszowych (tekst i fotografie M. Moczulski). Życzę, aby te materiały pogłębiły wiedzę gości Izby Muzealnej na temat wszechstronności działań Rodziny Wodiczków. Więcej…
Wspomnienia sąsiada
Jan Michalik, Wołomin, 06.12. 2012 r.
Pana Franciszka poznałem w 1946 r., kiedy pracował w Urzędzie Miejskim w Wołominie i zajmował się gospodarką komunalną. To on namawiał mnie na kupno nieruchomości w sąsiedztwie jego domu. Skorzystałem z tej rady, ale nabyłem ją już po Jego przedwczesnej śmierci. Pan Franciszek był niezwykle eleganckim i uprzejmym człowiekiem. Właściwie mało bywał w domu, bo pracował zawodowo i angażował się w różne prace społeczne. Wywierał też niezwykły wpływ na ludzi – w jego obecności stawaliśmy się grzeczniejsi… Od państwa Wodiczków można było uczyć się dobrego wychowania.
W domu Wodiczków często rozbrzmiewała muzyka, ale to sąsiadom nie przeszkadzało, nigdy nie było za głośno, wszyscy raczej chętnie jej słuchaliśmy. Pamiętam, że jak pani Anna oczekiwała Bohdana, to piekła dla niego ulubione ciasteczka, ale było tego parę blach. Bohdan przyjeżdżał, zjadał jedno lub dwa i zostawiał panią Annę w kłopocie, z którego wybawiały ją koleżanki przez kilka dni, przychodząc w odwiedziny, podczas których słuchano muzyki z kolejnej przywiezionej płyty nagranej pod dyrekcją Bohdan Wodiczki.
Wspomnienia wnuczki Franciszka Wodiczki
Maria Wodiczko-Szańkowska, Warszawa, 20.11. 2011 r.
Zwiedziłam wiele muzeów i galerii, podziwiałam zebrane tam zbiory, ale to, co czułam oglądając zebrane z takim pietyzmem i zaangażowaniem przez Panią Danutę Michalik pamiątki związane z moją rodziną Wodiczków, nie da się z niczym porównać. Jestem wdzięczna Pani Danucie Michalik za inicjatywę i trud, który włożyła w zebranie i uporządkowanie pamiątek, które przetrwały różne zawieruchy. Przeglądając stare fotografie i czytając ocalałe listy czułam, jak odsłania się stara kotara odległej przeszłości i zobaczyłam jak w fotoplastykonie często oderwane obrazy, które pamiętam z najwcześniejszego dzieciństwa. Więcej…
Wspomnienia o prapradziadku i pradziadku
Elżbieta Messoudi – praprawnuczka Wacława, prawnuczka Franciszka, wnuczka Eugeniusza, 10.02. 2009 r.
Anegdota o Wacławie: „Mojego prapradziadka Wacława znam tylko z opowiadań, szczególnie mojej Mamy, bo kiedy była dzieckiem, często rodzice pozostawiali ją pod opieką Wacława, który, jak wspominała Mamma, klął po czesku jak szewc. Wtedy nie mieszkali w Wołominie, tylko w Choszczówce.”
Anegdota o Franciszku: „Bo o tym jakim był wspaniałym obywatelem Wołomina, od zawsze wiedziałam z opowiadań mojego dziadka Eugeniusza/…/wiem również, że był urzędnikiem stanu cywilnego i dawał ślub cywilny moim rodzicom i osobiście wypisywał akt ślubny, na którym znajduje się paskudny błąd ortograficzny. Pradziadek napisał „szustego” przez „u”otwarte i wykłócał się ze wszystkimi, kiedy go poprawiano, że tak właśnie pisze się „szustego”, a nie „szóstego”. No i tak już zostało ..”