Wieczór podróżniczy poprzedziło wspomnienie o Jerzym Wodiczko, synu Franciszka, najmłodszym bracie Bohdana Wodiczko. Jego postać przybliżyła zebranym w Izbie gościom Danuta Michalik. Przeczytała również kilka fragmentów z listów, które Jerzy słał z podróży dookoła świata – odbywanej na pokładzie Daru Pomorza w latach 1938-1939 – do rodziców w Wołominie. Ryszard Matusiewicz rozpoczął swoją opowieść od swojej fascynacji językiem francuskim, która w czerwcu 2018 r. zaprowadziła go na szlak rowerowy wzdłuż Kanału du Midi z Tuluzy do Sete, a następnie popchnęła na mniej uczęszczany szlak z Tuluzy do Avinionu.
Pierwsza podróż, czerwcowa, wiodła z Tuluzy przez Carcassonne, Narbonę. Tu, ze względu na brak czasu, był jeszcze krótki wypad nad Morze Śródziemne i powrót pociągiem do Tuluzy. Czując niedosyt po tej jednej wyprawie, już we wrześniu ponownie wylądował w Tuluzie, aby zrealizować kolejną trasę rowerową.
Druga wyprawa, wrześniowa, okazała się bardziej ekstremalną ze względu na górzyste ukształtowanie terenu i wiodła z Tuluzy, wzdłuż rzeki Tarn, przez Albi, pod Wiaduktem Millau (jednym z najwyższych mostów na świecie, którego największy filar ma 341 m wysokości). W Maillau Ryszard z żalem rozstał się z przełomami rzeki Tarn, które obiecywały jeszcze dużo atrakcji turystycznych. Brak czasu sprawił, że z Maillau, już pociągiem, dotarł do Beziers położonego nad Kanałem Południowym. W ten sposób mógł dokończyć czerwcowy szlak i przez Adge, dotarł do Sete, miasta, w którym kończy się szklak wzdłuż Canal du Midi i w którym zamieszkał Jerzy Wodiczko. Był jeszcze etap rowerowy z Sete do Montpelier, skąd pociągiem Ryszard dotarł do przyjaciół pod Avinionem.
Ryszard Matusiewicz podzielił się z zebranymi w Izbie gośćmi cennymi uwagami na temat planowania podróży i przygotowań, jakie poczynił, aby każdą z nich odbyć. Sprawnie przemieszczał się po internetowych mapach przybliżając słuchaczom miasta i miasteczka, które mijał na swoich trasach promując formę rowerowej turystyki polegającą nie tylko na zmaganiu się z trasą, ale przede wszystkim zwiedzaniu, poznawaniu małych, często niewymienianych w żadnych przewodnikach, miejscowości, w których znajdował rzadkie przykłady dawnej architektury. Podkreślał także, jak cennym przerywnikiem w jego samotnej podróży były nawiązywane po drodze miłe znajomości. Zachęcał również do planowania i realizowania wypraw rowerowych we Francji, w której rowerzysta może poczuć się jak w raju – jest rozpieszczany przez innych użytkowników dróg, zarówno w mieście, jak i poza nim. Galeria