Po krótkiej autoprezentacji, w której Michał Szulim przedstawił się jako muzyk, dziennikarz, podróżnik oraz autor książki, na ekranie pojawiła się mapa Azji z wyszczególnioną Tajlandią. Michał przedstawił istotne szczegóły geograficzne dotyczące położenia tego kraju na Półwyspie Indochińskim – klimat, długość wybrzeża morskiego, liczne wyspy, sąsiadujące z nią państwa. Mieszkańcy państwa, zwanego dawniej Syjam, to Tajowie – religijni wyznawcy buddyzmu spokojni, nastawieni bardzo pokojowo, z dystansem odnoszący się do odwiedzających ich hałaśliwych turystów z Europy, Ameryki i Australii.
Architektura i wystrój wielu sklepów i pomieszczeń publicznych obfitują w wizerunki Buddy, a w stolicy Tajlandii, Bangkoku, w świątyni Wat Traimit znajduje się największy na świecie posąg Buddy, zrobiony ze złota. Stałym elementem w krajobrazie Tajlandii są mnisi, którzy cieszą się dużym szacunkiem i poważaniem.
Michał Szulim przybliżył zasady buddyzmu wymieniając 4 Szlachetne Prawdy ogłoszone przez Buddę po „Przebudzeniu” w parku Gazeli:
1. Pierwsza Szlachetna Prawda o Cierpieniu.
2. Druga Szlachetna Prawda o Przyczynie Cierpienia.
3. Trzecia Szlachetna Prawda o Ustaniu Cierpienia.
4. Czwarta Szlachetna Prawda o Ścieżce Prowadzącej do Ustania Cierpienia.
Michał Szulim ostrzegał przyszłych podróżników, którzy wybiorą się do tego kraju, przed posiadaniem najmniejszej ilości narkotyku, ponieważ za to grozi w Tajlandii kara śmierci. Jako znamienny przykład przytoczył los polskiego turysty Michała Pauli, który za posiadanie narkotyków został skazany na 12 kar śmierci i spędził 6 lat w jednym z najgorszych i najbardziej zatłoczonych więzień świata Bang Kwang. Ułaskawiony przez króla Tajlandii w wyniku usilnych starań trzech kolejnych prezydentów Polski – A. Kawaśniewskiego, L. Wałęsy i L. Kaczyńskiego – wrócił do Polski i swoje losy z tego okresu opisał w książce „12 x śmierć. Piekło w raju”. Michał Szulim podpowiadał, jak można się ustrzec przed podrzuceniem zakazanego w Tajlandii towaru na lotniskach i dworcach.
O ile do narkotyków zniechęcał, to zachęcał bardzo do smakowania wszelkich potraw przyrządzanych w tajskiej kuchni, niezależnie od miejsca w którym się ona znajduje – w restauracji, barze czy na ulicy. Jedzenie jest jednym z najbardziej przyciągających magnesów tego kraju. Mimo, że wszystkie potrawy są bardzo ostre, kuchnia tajska jest wspaniała i nawet niezrozumiałe dla turysty nazwy potraw nie powinny nikogo do tej kuchni zniechęcić. Danie pierwsze, czyli zupy, przygotowane zwykle na mleku kokosowym, są bardzo treściwe i kaloryczne. W kuchni ulicznej serwowane są zwykle na liściach bananowca. Podstawą drugich dań są różnego rodzaju makarony podawane z sosami, mięsem, owocami morza. Świeże, egzotyczne owoce i woda kokosowa, mięso i ryby są na porządku dziennym w kuchni tajskiej, natomiast dziwne robaki i pędraki, które też można znaleźć na targowiskach, nie znajdują licznych amatorów wśród rodowitych mieszkańców Tajlandii. Ich sprzedawcy nastawieni są głównie na… turystów. Podobnie tajski masaż – reklamowany na każdym kroku, świetnie wykonywany i o wiele tańszy, niż ten wykonywany w Polsce.
Duże wrażenie na turystach robi stolica kraju, Bangkok – ogromna, dziewięciomilionowa metropolia uznana za na najgorętszą stolicę świata ze średnią temperaturą w ciągu roku w granicach 26-31 st. C. Zatłoczone, zakorkowane miasto, z kakofonią klaksonów najlepiej przemierzać tuktukiem lub skuterem. Lub transportem wodnym, który oferuje przepływająca przez miasto rzeka Menam. Na Michale duże wrażenie zrobiło okablowanie miasta wszelkiego rodzaju przewodami, które oplatało słupy do granic ich wytrzymałości. Ale prawdziwymi atrakcjami tego miasta jest Świątynia Odpoczywającego Buddy – Wat Pho z leżącym, 46-metrowej długości Buddą, Świątynia Świętego Buddy – Wat Traimit, Wielki Pałac Królewski – Phra Borom Maha Ratcha Wang, chińska dzielnica – ChinaTown oraz Pattaya i ulica Khao San, której nazwę tłumaczy się jako „zmielony ryż”, co przypomina o dawniejszych dziejach ulicy, na której znajdowało się przede wszystkim targowisko dla handlu ryżem. Klimat i charakter ulicy Khao San określają przede wszystkim liczne kawiarenki, bary i kluby muzyczne, hostele, uliczne stragany z pamiątkami, jedzeniem i odzieżą. Ulica jest również znana z salonów tatuażu i masażu, a także nieustannego zgiełku i tłumów turystów z różnych części świata. Ostatnią atrakcją Bangkoku wymienioną przez Michała Szulima był najstarszy w Tajlandii Siriraj Hospital, szpital, którego przywilejem jest udzielanie pomocy medycznej członkom rodziny królewskiej. W tym szpitalu otwarto w 1972 r. muzeum medycyny, w którym zgromadzono eksponaty i prezentacje pokazujące nie tylko funkcjonowanie organizmu ludzkiego i to, co je zaburza. Obok wypreparowanych zwłok i narządów stanowiących obiekty dydaktyczne dla studentów, umieszczone zostały również bogate zbiory z zakresu medycyny sądowej, dokumentujące dokonane zbrodnie oraz działania przeciwko zdrowiu i życiu człowieka.
Był jeszcze pływający targ w Bangoku, park ze słoniami Elephant Nature Park w Chiang Mai oraz Biała Świątynia w Chiang Rai, obie atrakcje położone na północy kraju i Michał Szulim dotarł do drugiego magnesu przyciągającego turystów z całego świata do Tajlandii – wspaniałego wybrzeża i leżących wzdłuż niego wysp położonych zarówno na Morzu Andamańskim, jak i w Zatoce Tajlandzkiej.
Podróż wzdłuż wybrzeża rozpoczął od największej wyspy Tajlandii, Phuket, położonej na Morzu Andamańskim przy zachodnim wybrzeżu Półwyspu Malajskiego. Michał Szulim nie omieszkał przypomnieć o dramacie, jaki rozegrał się na wyspie w 2004 r., kiedy uderzyła w nią olbrzymia fala tsunami siejąc spustoszenie i śmierć wśród licznych w tym okresie roku turystów przybyłych z całego świata. Odbudowana po tej wielkiej katastrofie infrastruktura turystyczna na wyspie oferuje mnóstwo atrakcji, takich jak rejsy i przeloty na inne wyspy rozrzucone wzdłuż wybrzeża Tajlandii. Jedną z nich – Kao Phing Kan – przypomniał Michał w związku z filmem „Człowiek ze złotym pistoletem” z serii filmów o Jamesie Bondzie.
Po drugiej stronie Półwyspu, od strony Zatoki Tajlandziej, są wyspy Ko Samui, trzecia co do wielkości wyspa Tajlandii, otoczona jedną z najładniejszych raf koralowych oraz Koh Phangan, na której od lat 60. trwa nieustannie tzw. Fool Moon Party. Przez klika dni w każdym miesiącu trwa okupowanie wyspy przez turystów, którzy na dwa dni przed pełnią księżyca zjeżdżają tutaj z całego świata, aby pełnię księżyca uczcić w przebraniu we fluorescencyjne koszulki, pokrywaniem całego ciała farbami, piciem shaków z grzybów halucynogennych i upijaniem się tanim alkoholem serwowanym w różnej wielkości wiaderkach ze słomkami. Odpowiadając na zadawane po prelekcji pytania Michał Szulim zachęcał do odwiedzenia tego kraju jako punktu startowego do rozpoczęcia podróży po Dalekim Wschodzie.