Jak można było się spodziewać, wystawa Wojtka Rygało rozpoczęła się od zaskoczenia. Licznie przybyli do Izby Muzealnej Wodiczków goście zobaczyli zasłonięte szarym papierem gabloty ustawione na środku. Nie było widać eksponatów, w sali panował półmrok.
Gospodarze wieczoru – Danuta Michalik i Leszek Patejuk – są przyjaciółmi Wojtka. Przedstawiając Artystę mogli sięgnąć pamięcią do dawnych czasów.
Leszek Patejuk obszernie przytoczył najważniejsze fakty z życia zawodowego i społecznego Wojciecha Rygało. Było więc o tym, że:
– Wojtek Rygało urodził się w 1954 roku w Brzegu i jest absolwentem Politechniki Warszawskiej – kierunek mechanika precyzyjna;
– mieszka i pracuje w Wołominie, a pracę zawodową rozpoczynał w Przemysłowym Instytucie Maszyn Budowlanych w Kobyłce jako inżynier mechanik;
– jest z zawodu inżynierem, ale artystą z urodzenia – w czasach szkolnych tańczył w kółku tanecznym, majsterkował, robił zdjęcia. Jedno z jego zdjęć zwyciężyło w konkursie pod tytułem „Woda” organizowanym przez miesięcznik FOTO;
– tylko przypadek sprawił, że wybrał drogę którą podąża dziś: jako działacz solidarności redagował zakładowe pismo związkowe, w którym zamieścił wizerunek Lenina ze znaczkiem solidarności w klapie. „Zbeszcześcił” w ten sposób portret Lenina, który w pewnym sensie był działaczem solidarności, tylko trochę wcześniejszej i troszkę innej. Musiał zmienić pracę – był styczeń 1983 roku. Nowa praca: Kolejowe Zakłady Automatyki w Zielonce. Po drodze – warsztacik jubilera Wojtka Zimnowodzkiego. Od niego dostał przedwojenną książkę o złotnictwie, dowiedział się, gdzie i jakie ma kupić narzędzia oraz został namówiony do wykonania czegoś samodzielnie. Wojtek zrobił pierwszy pierścionek i z poparzonymi od palnika palcami zaniósł do kolegi. Ten go pochwalił i tak się zaczęło;
– jego życie uległo zmianie – od 1983 roku zajął się złotnictwem zawodowo. Przez sześć lat praktykował w prywatnym zakładzie mataloplastycznym w Warszawie, a tytuł mistrzowski uzyskał w 1989 roku;
– od 2005 roku jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych;
– zaskakujące pomysły, poczucie humoru i niekonwencjonalne autorskie rozwiązania techniczne to cechy charakterystyczne jego twórczości. Od lat konsekwentnie buduje wizerunek mistrza żartu w biżuterii. Udaje mu się jednak uniknąć zaszufladkowania, ponieważ z sukcesem projektuje i wykonuje również biżuterię klasyczną;
– jego prace były wielokrotnie prezentowane i nagradzane na największych imprezach branżowych i konkursach biżuterii artystycznej w Polsce.
– w najnowszej kolekcji „In the Shadow” obrał za motyw przewodni światło, a dokładniej: cień rzucany przez oświetlone przedmioty. „In the Shadow” to dziewięć bransolet zaprojektowanych tak, by uzyskać atrakcyjny wizualnie cień, zaś cień został „zaprojektowany” tak, by dał atrakcyjną wizualnie i godną realizacji formę biżuteryjną.
Danuta Michalik, jako muzealnik, przyniosła najstarsze osobiste pamiątki z początków drogi artystycznej Wojtka i z początków przyjaźni z rodziną Rygałów. Wojtek wyjmował z koszyka kolejno: zdjęcie z 1993 r. z otwarcia pracowni przy ul. 1 Maja, swój pierwszy autograf artystyczny, tarczę swojego autorstwa z 2002r., którą wykonał dla Komitetu Wspierania Budowy Sali Gimnastycznej przy ul. Sasina, srebrną rybkę z Memoriału Andrzeja Michalika oraz biżuterię z bursztynem z 1991 r. Z nieukrywanym wzruszeniem opowiadał gościom o tych pamiątkach.
Goście z zainteresowaniem słuchali wspomnień, ale rosło także napięcie przed otwarciem wystawy. Światło w sali zgasło i rozpoczęło się odsłanianie eksponatów, jak mówił Kuba Lipiński, przyjaciel Wojtka, wystawa musi mieć efekt, swoje napięcie i swoiste „tadam” czyli otwarcie. Pierwszą gablotkę odsłonili Danuta Michalik, jako gospodyni Izby oraz Jerzy Mikulski, jako przedstawiciel władz. Wojtek Rygało podziękował gospodyni Izby za zaproszenie do Izby Muzealnej Wodiczków, a byłemu burmistrzowi za wieloletnie kibicowanie jego działalności artystycznej i obecność na wielu wystawach.
W tych ciemnościach odsłoniła się pierwsza bransoletka, która rzucała cień z napisem „In the shadow”, tak jak tytuł wystawy. Kolejne gabloty odsłaniali członkowie rodziny, przyjaciele i klientki, którym artysta dziękował za wieloletnią obecność w życiu. Podziękowania popłynęły też w stronę Andrzeja Kalety, dzięki któremu narodził się pomysł wystawy „In the shadow”. Artysta wyjaśnił, że „lubimy bawić się cieniem od najmłodszych lat, każdy z nas robił kiedyś zajączki na ścianie, śledził swój cień. Ktoś rzuca cień lub jest czyimś cieniem. Cień jest atrakcyjny dla artysty”.
Na wystawie wystawiono dziewięć bransoletek tak zaprojektowanych, aby każda z nich dawała atrakcyjny cień. Biała bransoletka, umieszczona była na fotografii z jej cieniem, czyli nie rzucała cienia, inna umieszczona była na lustrze, były też inspiracje matematyczne i inspiracje twórcami biżuterii artystycznej. Wystawę zamykała wystawa osobistej bransoletki – z wąsami, takimi samymi jak nosi Wojtek Rygało, po podświetleniu odsłaniał się napis OK. Wystawa też była OK, o czym zapewnili Wojtka przybyli goście nagradzając wystawę gromkimi OKlaskami. Na zakończenie wszyscy pozowali do „rodzinnego zdjęcia”. Galeria